Menu

wtorek, 29 marca 2016

Wielkanoc i po.


Od kiedy pamiętam Święta Wielkanoce w naszym domu były bardzo skromne. Zawsze w sobotę odbywa się święcenie, a wszyscy z naszej ulicy znoszą swoje koszyczki do naszego salonu. Przyjeżdża ksiądz, święci i po wszystkim. Tak zwyczajnie. Może już ta magia znikła. Nie szukam po domu króliczkowych prezentów, nie zaglądam już każdemu do koszyczka i nie łykam śliny patrząc jakie pyszności przynieśli nasi sąsiedzi. Poza tym, już z roku na rok tradycja wygasa. Starsi ludzie odchodzą do innego świata, młodzi wyprowadzają się do miasta. Kiedyś na tym stole stało aż 30 koszyczków. Teraz jedynie 8.



Ciekawiej spędziłam Lany Poniedziałek. Razem z chłopakiem i jego przyjacielem wybraliśmy się do lasu na spacer. Znaleźliśmy tam czaszkę jakiegoś zwierzęcia. Nie byliśmy pewni do kogo należała, ale prawdopodobnie były to kości różnych zwierząt. 


Las i łąka to moje ulubione miejsca. Ta ogromna przestrzeń, świeże powietrze i brak gapiów, sprawiają, że samopoczucie od razu się poprawia. Jeszcze ta mięciutka wiosenna trawka, a tle biegają konie i słychać śpiew ptaków.
Niestety nie uchwyciłam żadnego krajobrazu. Jak każdy wie, aparaty w telefonach są dobre, ale tylko do zdjęć portretowych i bliskich. Dalszy obraz w większości modeli jest rozmazany i zamienia się w zbiór pikseli.


Oczywiście wszelkie tematy poruszane na spotkaniu były o dawnych czasach, narzekaniu na technologię, która zamiast dawać nam więcej możliwości coraz bardziej nas ogranicza i oczywiście standardowo o planowanych wyprawach. Co ciekawe coraz bardziej stają się realne. Coraz więcej rozpisujemy na mapie tras, coraz więcej robimy wycen, które są coraz bardziej dokładne. Ale o tym kiedy indziej ;)


Szperając po piwnicach w poszukiwaniu materiałów na jakaś ciekawą lolicią spódnicę znalazłam nietypową sukienkę. Z jednej wiem, ze nie będę miała okazji jej nosić, ale zachowam ją do sesji zdjęciowej. Musze tylko poczekać na lustrzankę (lub kogoś kto ją ma), trochę dłuższe włosy, które później zloczkuję, kocyk w czerwono-biała kratę, do tego wiklinowy koszyk i kapelusik w stylu country! Bosko! Może uda mi się załatwić do pozowania konia. Nie mogę się doczekać kiedy nadarzy się taka okazja ♥

niedziela, 27 marca 2016

TOP-ka mang, które najbardziej mnie zaciekawiły

Heaven's Door




Manga na której wiele osób uroniło łzę i jest moim ulubionym one-shotem. 
Opowiada o dziewczynie, która większość swojego życia spędziła w szpitalu, a jej marzeniem jest choć raz na własne oczy zobaczyć morze. Pewnego dnia poznaje w szpitalu pewnego mężczyznę, który postanawia spełnić jej marzenie. Śledzimy jak walczą 
z przeciwnościami życia i łamią wszelkie ograniczenia. Pokazują nam czym naprawdę jest życie i jaką wagę mają nasze marzenia.

DOUBT

Kolejny ciekawy tytuł, który miał dość wysoką notę zarówno jak i u mnie tak i u moich znajomych. 
Fabuła jest naprawdę wciągająca, samemu szukasz odpowiedzi i kiedy jesteś już pewny, że to ta osoba stoi za całą  krwawą grą, wtedy okazuje się, że to zupełnie inna osoba. 
"Pewnego dnia wilk zakradł się do grupy przyjaznych króliczków. Gdy wszyscy zasnęli, przybrał swoją naturalną postać. Dzień po dniu, jeden po drugim, króliczki ginęły w paszczy wilka. Króliczki, nie wiedząc, który z nich jest wilkiem, zorganizowały spotkanie: tam zdecydowały, kto jest winny i skazały go na śmierć. Jeśli mają rację i skazany rzeczywiście był wilkiem, króliczki wygrywają. Jednak jeśli wyrok jest błędny, wszystkie króliczki, jeden po drugim, dzień po dniu, zostaną pożarte przez wilka…"

GOTH
Manga tylko dla nieobrzydliwych osóbi powiem, że chyba najlepszy horror z jakim miałam do tej pory do czynienia, choć nie z tak rozwiniętą i ciekawą fabułą jak Elfen Lied, ale po przeczytaniu sami stwierdzicie, że połączenie grafiki z GOTH i fabułą z Elfen Lied podbiłoby serca nie tylko mangowców. Gorąco polecam jeśli chcesz pooglądać czyjeś wnętrzności w jakiś piękny, mroczny wieczór. 
"Świeżo upieczeni przyjaciele zetkną się z pasjonującym ich tematem kilkakrotnie, ponieważ będą mieli szczęście spotkać prawdziwych psychopatycznych morderców – o czym opowiada pięć historii zawartych w tomie. Śmierć przybiera w nich kilka form – od bycia o krok od niej, poprzez obserwowanie śmierci innej osoby aż po widma przeszłości, w której komuś dane było spotkać Ponurego Żniwiarza. W poszczególnych opowieściach uważny czytelnik dostrzeże zarys schematu, w którym Yoru wpada w tarapaty, zaś Itsuki pojawia się, aby… postąpić stosownie w obliczu takowej sytuacji. Pewna schematyczność nie razi – uwagę od niej odciągają interesujące zwroty akcji oraz urok dwojga bohaterów. Dopóki Itsuki nie zaprzyjaźnił z Yoru, nie miał komu wyjawić swej fascynacji ćwiartowanymi ciałami i zbliżonymi tematami. Wiecznie zatopiona w książkach Yoru, skrajnie stroniąca od towarzystwa, miała przed poznaniem chłopaka zapewne ten sam dylemat. Goth – na pozór – w raczej niewielkim stopniu przybliża głównych bohaterów. Wiemy jedynie, że fascynuje ich śmierć i makabra, są przebiegli, a niekiedy także wyrachowani… Jednak po przypatrzeniu się im bliżej można dostrzec właśnie te cechy, które czynią ich w moich oczach tak ujmującą parką, a których nie widać na pierwszy rzut oka. Stąd warto uważnie śledzić wypowiedzi i czyny tej dwójki, a zabawa będzie jeszcze lepsza."
 Shokugeki no Souma




...czyli manga o pasji do gotowania. 
"Anime opowiada o Soumie Yukihirze, którego największym marzeniem jest zostać kucharzem i prześcignąć na tym polu własnego ojca. Gdy jednak zamknięcie rodzinnej restauracji pozbawia go najprostszej metody na osiągnięcie tego celu, zapisuje się on do elitarnej kulinarnej placówki z poziomem wysokim na tyle, że absolwentami zostaje zaledwie 10% wszystkich uczniów. Czy Souma zdoła tam przetrwać?"
Nie obejrzałam anime, ponieważ w ogromnej części odrzuciło mnie tam występowanie ecchi, a dokładniej nadmierna ekscytacja podczas spożywania posiłków, kończąca się czasem utratą ubrań. Dlatego, aby osoba taka jak ja, która nie cierpi ecchi mogła przetrwać tę fabułę, wybrałam mangę. Nie ma tu efektów dźwiękowych, a im dalej tym mniej drastycznych scen ekscytacji jedzeniem oraz łatwiej wczuć się w to co manga chce przekazać - bo tak mamy tu wartościowe treści. Możemy też nauczyć się wielu przepisów i poznać azjatycką (i nie tylko) kuchnię od podstaw, po zaawansowane potrawy ;)





Fullmetal Alchemist



Mój faworyt numer #1. 
Może i jestem w połowie, ale anime na jej podstawie daje nam znać, że manga musi być jeszcze lepsza - w końcu książka jest prawie zawsze lepsza od filmu, a to trzyma się także anime i mangi. 
Manga jest bardziej rozbudowana i zawiera bardzo dużo wątków, których nie ma pokazanych lub wytłumaczonych w anime. Właśnie dlatego fani tej serii powinni przeczytać mangę. 
Anime Fullmetal Alchemist Brotherhood widnieje na pierwszych miejscach w wielu rankingach anime na świecie.

"Akcja toczy się w alternatywnym świecie, podobnym do rzeczywistego, w roku 1914. Podstawową różnicą jest istnienie alchemii, która jest formą nauki. Jak każda nauka, alchemia rządzi się swoimi prawami, z których podstawowym jest zasada równowartej wymiany (jap. tōka-kōkan): aby coś uzyskać, należy w zamian poświęcić coś o tej samej wartości.
Główni bohaterowie to bracia Edward i Alphonse Elric, mieszkający sami z matką Trishą, ponieważ ojciec, Van Hohenheim – poważany alchemik – opuścił ich, gdy byli mali. Pewnego dnia ich matka zachorowała, a niedługo potem zmarła. Transmutacja ludzi była niezbadaną, niebezpieczną dziedziną alchemii i była surowo zakazana przez prawo. Mimo to, Edward i Alphonse zdecydowali się na podjęcie ryzyka i przywrócenie matki do życia. Wynik ich działania okazał się tragiczny dla obu braci – transmutacja zakończyła się porażką. Bracia otworzyli tzw. Bramę – twór widziany tylko przez tych, których dotyczyła ekstremalna wymiana; w zamian za pokazanie braciom „Prawdy”, w myśl zasady równowartej wymiany, zabrała ona lewą nogę Edwarda, a Alphonse'a wciągnęła w całości. Edward chcąc ratować brata, w ostatniej chwili poświęcił swoją prawą rękę, aby zatrzymać duszę brata – udało mu się ją osadzić w starej zbroi stojącej nieopodal kręgu, który nakreślili.
Zaklęty w zbroję Alphonse uratował brata niosąc go do domu przyjaciółki Winry Rockbell, która wraz z babcią Pinako specjalizowała się w tworzeniu automatycznych zbroi – mechanicznych protez utraconych kończyn. Z powodu otrzymanych kończyn Ed otrzymał później przydomek Stalowego Alchemika (jap. Hagane no Renkinjutsushi). Postanowił także naprawić swój błąd i przywrócić ciało brata. W dalszym ciągu upatrywał swoją szansę w alchemii, dlatego też postanowił zaciągnąć się do wojska i pracować dla niego na kontrowersyjnym stanowisku państwowego alchemika, aby mieć swobodny dostęp do zbiorów biblioteki wojskowej. Podczas swoich wędrówek Edward i Alphonse natrafiają na trop kamienia filozoficznego, substancji pozwalającej na ominięcie podstawowego prawa równowartej wymiany (brak potrzeby dania czegoś w zamian)."


D.Gray-Man


Także niedoczytana seryjka (81 rozdział - chwilowy odpoczynek) o bardzo przyjemnej kresce i swobodnej fabule.
"Głównym bohaterem, jest Allen Walker, szarowłosy chłopak, który przez swój wygląd wyraźnie rzuca się w oczy. Jednak nie bez powodu, gdyż Allen jest egzorcystą , osobą posiadającą Innocence, niezwykłą broń przeciw akumom. Co to akuma? Otóż, jest to straszliwa broń, maszyna z przytwierdzoną do niej ludzką duszą. Stwory te są tworzone przez niejakiego Milenijnego Earla. Allen wraz z grupą egzorcystów musi, powstrzymać akumy, gdyż potrafią one tylko zabijać. Co będzie dalej? Czy Allenowi i innym posiadaczom Innocence uda się powstrzymać Earla?"
Niestety jest jednym z tasiemców a akcja strasznie zaczyna się po pewnym czasie rozciągać i dłużyć czytelnikowi, a szkoda. Pomysł na mangę jest naprawdę świetny.




 Shingeki no Kyojin /Atak Tytanów /Attack on Titans

Czytałam tę mangę , kiedy jeszcze nie wydano jej w Polsce i nie zdjęto ze stron internetowych. Doszłam do 52 rozdziału i to był chyba najgorszy moment, w którym można było przerwać fabułę. Nakręcony czytelnik zmuszony do czytania dalej mang albo w języku angielskim, gdzie mój poziom angielskiego daje radę, ale bywają zdania, których nie jestem pewna, albo czekać, aż wydadzą dalej w Polsce i wydać trochę kasy. Oczywiście wybrałam ocję numer trzy - czekać 2 lata na kontynuację anime ;u;
Manga była naprawdę ciekawa, ciekawsza od anime i mimo dużej ilości skarg na bardzo specyficzną kreskę, to mi akurat kompletnie nie przeszkadzała. Nawet nie zorientowałam się, kiedy w kilka godzin zdążyłam przeczytać te kilka tomów. 
Fabuła pewnie w większości z Was znana, jeśli nie to pozwolę sobie zacytować opis:
"Akcja serii toczy się w postapokaliptycznym świecie, w którym ludzkość została niemal całkowicie wybita przez istoty zwane tytanami. Niewielka część ludzi, która przetrwała, schroniła się na terenie otoczonym trzema 50-metrowymi murami – Maria, Rose i Sina – będącymi dla tytanów przeszkodą nie do pokonania. Mieszkańcy miast od ponad stu lat nie zostali zaatakowani, lecz ich sytuacja nie jest stabilna, gdyż poza murami wciąż żyją liczni tytani, a każda wyprawa oddziału Zwiadowców poza mury kończyła się klęską.
Jednak pewnego dnia jak spod ziemi wyrasta Kolosalny Tytan mierzący 60 metrów. Wraz z Opancerzonym Tytanem przebija się przez mur Maria i wpuszcza inne tytany, które całkowicie niszczą wszystkie miasta i pożerają mieszkańców. Ci, którym udało się ewakuować, zamieszkali za murem Rose. Wśród nich jest trójka przyjaciół – Eren, Mikasa i Armin. Eren od dawna marzył o dołączeniu do oddziału Zwiadowców, aby zobaczyć świat zewnętrzny. Widząc jak tytan pożera jego matkę, chłopiec poprzysięga zemstę i kilka lat później wraz z przyjaciółmi zaciąga się do wojska."

Dodatkowo możemy przeczytać kilka pobocznych historii:
Shingeki no Kyojin: Before the Fall (prequel)
Shingeki! Kyojin Chūgakkō  (parodia)
oraz  Atak Tytanów: Bez żalu (historia Leviego)

czwartek, 24 marca 2016

Lolita fashion - dlaczego chcę się tak ubierać



Nie będę jednak opowiadała kiedy powstał i jakie wyróżniamy odmiany. No proszę, po co pisać 1000 post/artykuł o lolitach skoro można to szybko wygooglować?

Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o tym stylu, zapraszam do www.lacekingdom.pl !


 lacekingdom






Dlaczego taki post?

Chciałam podzielić się moją miłością do lolity. Mimo, że sama nią nie jestem, to odkładam pieniążki na zakup sukienek na zaczęcie przygody z tym stylem. Niestety te piękności są takie drogie, ugh! 

Do rzeczy! 
Może jeśli nawet znałeś/wygooglowałeś w grafice lolitę to prawdopodobnie nie zachęciła Cię. Często ludzie wyobrażają sobie je jako strasznie urocze istoty i nawet jeśli to byłby styl właśnie dla Ciebie, to jednak odstrasza Cię ten nadmiar słodkości lub/i mrocznych stylizacji. Zawsze, gdy mówiłam, że chcę się ubierać w stylu Lolity moi 
mangowi znajomi wyobrażali sobie to:




rodzice wyobrażali sobie to:




a mój chłopak to:





Oczywiście moje wyobrażenie jest zupełnie inne 









Wyróżniamy wiele podgatunków lolity, a jednak w naszej wyobraźni zawsze muszą to być te skrajne wersje. Może dlatego jest tak mało dziewczyn, które się tak ubierają, ponieważ nie znają reszty odmian tego stylu - bo to nie wina pieniędzy ...  Ekhem... No proszę... Znam osoby, które mają kolekcję ubranek firmowych typu Nike, Adidas, Vans itd, które pokrywają się z kosztami przeciętnej Lolity bez wymagań do wielkich marek, a może jednak takie style jak ja lubię mało komu się podobają? Huh ;-;



Ja osobiście uwielbiam te wszystkie detale. Wszystko jest takie bajkowe i niepowtarzalne. Takie z innego świata! Z radosnego życia gdzieś w odległej krainie. Ah!
Dzisiejsza odzież produkowana w sieciówkach i innych sklepach strasznie mi się nie podoba. Jest taka zwykła, nudna i bezwstydna. Odpycha mnie też dzisiejszy pogląd na wygląd ciała . Ten cały trend na zadek wielkości szafy, biust jak dwa arbuzy, a do tego talia osy. Te całe szpilki jak szczudła. Usta jak u żaby i brwi sięgające uszu razem z kreskami zrobionymi chyba całą zawartością eyelinera. 


Wolę wszystko co eleganckie. Nie lubię odkrywać swojego ciała w znacznej ilości. Wolę być dziewczęca i delikatna (chociaż ten nos i bary na to nie wskazują). 


Całe życie nosiłam jeansowe spodnie, adidasy, t-shirt 
i standardowo bluzę. Może dlatego tak mi obrzydło noszenie zwyczajnych ubrań, że ciągnie mnie do czegoś niezwykłego. 
Przez mroczne ubrania już przeszłam, ale czułam się w nich smutna. Przygnębiały mnie. 


Może trochę krzywdzę lolitę, bo wtrącam i wytrącam niektóre jej standardowe elementy, ale raczej nie w takim stopniu, aby nie nazywać tego już loli. Wolę delikatniejsze halki i bardziej kobiece buty. 


Lolita jest jedynym stylem, który podoba mi się w stonowanych kolorach. Naprawdę! Zazwyczaj wybieram wszystko co mroczne (taki nawyk ze starych czasów), albo wszystko co jest bardzo słodkie (chyba przez tę miłość do radosnych rzeczy). 


Styl nie wymaga też dużego makijażu, co dla mnie jest na plus. Nie przepadam za zbyt mocnym makijażem. Wolę jedynie podkreślić swoją "urodę". Poza tym strasznie mnie zawsze postarza...


♥ Po prostu kocham  loli ♥


Powoli staram się przekonać mojego upartego chłopaka do mojej wizji lolity i pokazać mu jak będę wyglądała jako loli, ale on jakoś mnie nadal w tym nie widzi - trudno :)


Małymi kroczkami próbuję zbierać materiały na spódnice i sukienki. Odkładam trochę na zagraniczne zakupy i wymyślam co mogłoby się znajdować w mojej szafie. 


Może nie przekonałam Was do tego stylu, bo nawet nie miałam tego w planach. Chciałam tylko pokazać inną stronę lolity. 
Może trochę nie udolnie, ponieważ trudno znaleźć odmiany bardziej stonowane i przede wszystkim udane.

***

Postanowiłam w końcu działać otwarcie z blogiem. Jest mi smutno, ponieważ miałam tworzyć bloga razem z przyjaciółką, ale jednak jej zapał do pracy był znikomy. Cały czas czekałam,  zaczęłam tworzyć tego bloga za jej plecami, bo zawsze bardzo chciałam owego bloga mieć. Niestety... Jednak się nie udało. 
Postanowiłam tworzyć bez jej wiedzy dalej. 
Jeśli to czytasz to nie powinnaś się gniewać, przecież wiesz, że nie można prowadzić bloga czekając z postem do ostatniego dnia i jeszcze go w ostateczności nie opublikować... - Tekst też jako moje usprawiedliwienie do sporadyczności postów.