Menu

niedziela, 27 listopada 2016

Umyć, a oczyścić - Wieloetapowe oczyszczanie skóry!



Sucha skóra, wiecznie zapchane pory, tłusta skóra, wulkany, zaczerwienienia, to wszystko zależy od naszej pielęgnacji. Uwierzcie, że stosowanie "czegoś tam" do mycia twarzy to nie zawsze dobry pomysł. Skóra jest kapryśna, a jest największym organem w ludzkim ciele. To właśnie ona ma największą styczność z otaczającym nas światem i na niej najlepiej widać co dzieje się też w środku. Dlatego dieta i zdrowie mają na nią ogromny wpływ tak jak i oczyszczanie. Jednak umyć, a domyć i ją oczyścić to tak jakby przetrzeć ławę ścierką, ale ona nadal jest brudna i lepiąca. Tfe!

Jak dobrze oczyścić skórę? Umyj ją 2 razy! Tylko? Nie... Zabawa dopiero się zaczyna:

KROK : 1

Jeśli masz na sobie makijaż priorytetem będzie jego usunięcie. Rozmycie go w późniejszych etapach po całej twarzy przedłuży tylko czas i dodatkowo może wepchnąć się do naszych porów, a przecież tego nie chcemy! Dlatego sięgamy po wacik i namaczamy płynem do demakijażu. Najlepiej sprawdzają się te dwufazowe lub wielofazowe (spokojnie tutaj wszystko odbywa się na raz). Chodzi o uniwersalność dopasowania się do kosmetyku (niektóre są na bazie tłuszczu, a inne na bazie wody).
Nie trzyj! Nie wcieramy i nie rozciągamy skóry we wszystkie strony. W ten sposób wcieramy tylko bród w skórę, a rozciągając delikatną skórę w okolicach oczu, prosimy się o wiszące babcine worki. Przyłóż i odczekaj 10-15s. Niestety. Moja mama zawsze mówiła "Jeśli chcesz być piękna, to cierp i czekaj". Jeśli jednak kosmetyk powoduje szczypanie, swędzenie, pieczenie, to znaczy, że coś w jego składzie, albo cię uczula, albo dodano tam jakieś świństwa. Tak nie powinno być. 

KROK : 2

Kiedy już nasza skóra może względnie oddychać, musimy umyć ją z pozostałości po makijażu i innych brudów, które osadziły się na twojej skórze. Będzie więc nam potrzebny olejek myjący
"Mam tłustą skórę, chyba nie powinnam go używać" - spokojnie! Olejek nie pozostawia na twojej skórze dodatkowej warstwy substancji oleistej, przeciwnie. Zgodnie z zasadą jaką poznajemy na chemii, tłuszcze rozpuszczają się najlepiej w tłuszczach! W ten oto sposób pozbywamy się oleistych brudów i nadmiaru serum z naszej twarzy. 
Niestety trudno dostać olejek do mycia twarzy, który ma "czysty" skład. Myślę, że nie są jeszcze zbyt popularne. Zazwyczaj trzeba zamawiać :(
Zazwyczaj właśnie wtedy masuję twarz i odprowadzam limfę, relaksując się przy tym. To naprawdę miłe, choć troszkę mniej, gdy olejek dostanie się do oka ;) Trzeba uważać inaczej będziemy widzieć chwile na biało.
Olejek najlepiej zmyć ciepłą wodą.

KROK : 3

Był kosmetyk na bazie oleju, czas na kosmetyk na bazie wody! W końcu jakoś musimy zmyć pot, kurz i innych brudów, które tylko marzą, aby zamieszkać w twojej skórze. 
Ilości pianek, żeli, emulsji i innych form życia kosmetyku myjącego na bazie wody nie da się wymienić od tak! Ich wybór jest przerażający! Jaki więc wybrać? 
Delikatny, krótki skład, najlepiej taki, który się nie pieni (piana to tylko wymóg konsumenta, który lubi bąbelki i uważa, ze jeśli coś się nie pieni, to nie działa. W rzeczywistości to prawdziwy minus w każdym kosmetyku, nawet szamponie! ).

Bardzo ważną sprawą jest aby nie przesadzać. Nie możemy szorować skóry peelingami, nawet tymi delikatnymi cukrowymi. Niszczymy w ten sposób naszą delikatną barierę ochronną doprowadzając albo do przesuszania, albo do przetłuszczania, a czasem i wszystkiego na raz! Podwójna katastrofa! Nie stosujmy silnych ściągających kosmetyków, pucujących naszą skórę. Nasza skóra nie chce być szorowana kolegami Domestosa. 
Kosmetyk warto spłukać ciepła wodą, aby zmyć go dokładnie, ale zastosowanie na koniec letniej zwęzi nam już wyczyszczone pory.

KROK : 4

Po wyczyszczeniu nasza skóra ma naruszoną gospodarkę pH. Kosmetyki są zazwyczaj o odczynie zasadowym, a nasza skóra jest lekko kwaśna. Dlatego po umyciu twarzy warto użyć toniku z czterech względów: 
1. Przywraca nasze naturalne pH. 
2. Zasada gąbki - mokra gąbka (skóra) lepiej wchłania (krem).
3. Często tonik pełni dodatkową rolę odżywczą.
4. Jeszcze raz oczyszcza!
Kiedyś zawsze słysząc tonik myślałam o toniku do demakijażu, albo takim do zwężania porów, a tu proszę! Cóż za ważny element!

KROK : 5
Czas na twój ulubiony krem! Krem zawsze wklepujemy i nakładamy tylko groszek. Nakładanie szpachli na raz skończy się tylko marudzeniem : "Nie chce się wchłaniać!"

Najlepiej sprawdził się u mnie Physiogel Hypoallergenic, Krem intensywny do skóry bardzo suchej i wrażliwej `Codzienne nawilżanie`, choć z początku wydawało mi się, że jest dla mnie za ciężki, a mam skórę suchą, zniszczoną przez nieodpowiedzialnych dermatologów i ich antybiotyki na bazie spirytusu ~ :(


 Kilka wskazówek :

1. Nie używaj kosmetyków, gdzie alkohol króluje na pierwszym miejscu. Alkohol pełni tu rolę konserwantu, a nie substancji, która ma być antybakteryjna - on tylko podrażnia twoją skórę, wysusza, narusza naturalną barierę. Dobrym alkoholem będzie cetylowy i stearylowy - mają pozytywne działanie, zmiękczają skórę.

2. Peeling rób max raz w tygodniu, np. podczas "weekendowego spa". Zbyt częste użycie doprowadzi do odwrotnego działania, np do nadmiernego złuszczania się skóry, a przy tym naruszeniu bariery ochronnej skóry! Obojętnie, czy jest to peeling mechaniczny (szczotka elektryczna, małe drobinki np. cukru), czy chemiczny (kwasy).

3. Czytaj składy, jeśli nie znasz się na nich, a googlowanie każdej substancji to nie twoja bajka użyj z gotowych opinii składu np. blogerek kosmetycznych - np.: Sroka o , albo stron, które przy każdym kosmetyku mówią o pozytywnych i negatywnych składnikach w poszczególnym produkcie.
Ciężko tez zapamiętać wszystkie postacie olejów mineralnych, parabenów, sterydów itd. A szkodliwych substancji jest naprawdę masa! Warto więc poczytać i uświadomić się, aby wybierać zdrowe i nieszkodliwe kosmetyki. Dlaczego całe twoje starania i pieniądze mają iść na marne?

4. Zasada nie trzyj się ręcznikiem - skóra tego nie lubi. Ona woli być klepana! ☺

sobota, 26 listopada 2016

Zachód vs. Wschód! - Koreański look.



Wiele osób jest zachwyconych koreańską urodą, jest ona oczywiście pielęgnowana, ale też retuszowana. Nie zajmując się jednak sprawami ilości Photoshopa, genów i operacji plastycznych gwiazd K-Popu chciałabym przedstawić tu zupełnie coś innego. Ten post nie sprawi, że będziecie zupełnie jak koreańskie gwiazdy, ale pokaże pewne różnice w technice makijażu i pielęgnacji, które sprawią, że twoja twarz będzie bardziej delikatna i dziewczęca.

Różnica nr 1: Pojęcie piękna

Wszystkie nastolatki i nie tylko doskonale widzą kreacje wielu dziewczyn w obecnych czasach. Chodzi o bycie seksownym dla płci przeciwnej i to ma przyciągać płeć przeciwną. W drugą stronę działa tak samo. Dziewczyny powinny podkreślać kobiece kształty, a mężczyźni swoja doskonałą rzeźbę. A na wschodzie?
Seksowność to sprawa bardziej erotyczna. Daleki wschód obrał sobie kierunek na bycie wiecznie młodym, doskonałym i uroczym. W końcu większe zainteresowanie jest do młodszych niż do starszych. Kiedy zachód się postarza dla uzyskania kobiecych kształtów 20 latki, wschód odmładza się do wyglądu 15 latek.

Wniosek: 
Zachód - seksy
Wschód - dziewczęcość



Różnica nr 2: Usta

Usta u zachodu powinny być pełne, ciepłe i przyciągające. Stąd moda na pełne usta i odcienie czerwieni na wargach.

Dla dalekiego wschodu piękne są malutkie usta, które są skromne i delikatne. Stąd będą tu królowały wszelkie róże oraz jasne pomarańcze w tym sławne gradient lips, gdzie schodzimy od najciemniejszego do najjaśniejszego koloru na krawędziach warg. Tworzymy wtedy efekt pomniejszonych ust.


Różnica nr 3: Kreski


Zachodnie dziewczyny stosują makijaż zwany kocim okiem (Cat eyes). Unoszą kreskę przedłużając swoje oko.

Jednak te wschodnie preferują szczenięce oczka (Puppy eyes). Zamiast posyłać kreskę w górę malują ją w dół. Osobiście też uważam, że lepiej im pasują.
Dla osób z opadniętą powieką tak jak u mnie też są wskazane, mniej wpadek, ale bardziej kłopotliwe dla alergików, gdyż jest w samym kąciku oka. Podczas pylenia oczy łzawią i wszystko się rozmazuje, kocie oko jest ponad, więc mniejsze ryzyko.


Różnica nr 4: Róż na policzkach

Zazwyczaj nakładamy róż wysoko na kości policzkowe. Oczywiście wszystko zależy od kształtu twarzy.


Azjatki nakładają róż pod oczy, chcąc wyszczuplić swoją twarz i dodać delikatnie dziecięcych rys.  


Różnica nr 5: Brwi

Staramy się podnieść brwi, powoli to też wychodzi z mody i widzę coraz więcej delikatnych łuków, które nie wymagają zabawy z patyczkami i odmierzaniu, gdzie jest 2/3 brwi. Jednak nadal jest to bardzo popularne.


Koreanki nie bawią się z tym i robią praktycznie jak pod linijkę, oczywiście zachowując dobry styl i delikatnie unosząc je po łuku. Najważniejsza różnicą między charakteryzowaniem brwi u wschodu jest to, ze brew nie opada tak jak u nas. Dół jest mniej więcej równy, ścinana jest tylko górna część. Możliwe, ze ukształtowało się to poprzez słabą gęstość brwi u Azjatów.


Różnica nr 6: Odcień skóry

Na szczęście zachód odchodzi od opalenizny i staje się modna jasna, nieskazitelna cera. Jednak porównując stary i jeszcze trochę trwający trend, można uznać, ze zachód podążał i jeszcze podąża za muśniętym słońcem ciele i buzi.

 Azjatki wiedzą jednak od tysięcy lat jak słońce wpływa na stan skóry i unikają go. Stosują kremy UV, ale nie zachowują się znowu jak wampiry. Słońce jest ważne do produkcji witaminy D. Mimo wszystko bardzo dużo Azjatek ma jej niedobór. Jest to cena jaka ponoszą za białą skórę.


Różnica nr 6: Oczyszczanie twarzy

Kiedy większość myśli, że jeden żel do twarzy typu 10w1 wystarczy. Nasze wschodnie siostry używają kilkanaście kosmetyków do jednorazowego mycia (wielofazowe oczyszczanie twarzy). To właśnie ono sprawia, że skóra wygląda lepiej, ale o tym wspomnę niedługo, gdyż jest to obszerny temat i odbiegający od posta. Dodatkowo wspomnę o wielkiej różnicy świadomości w składzie kosmetyków. Często słyszę "pomaga, więc stosuję", a może są tam sterydy, które tylko szkodzą, ale ich działanie jest olśniewające?



Dodatek do makijażu u Azjatek: Aegyo-sal

Makijaż polega na uwypukleniu dolnej powieki. Troszkę może być to dziwaczne dla innych, jednak taka moda zawładnęła już w wschodnim wybrzeżem Azji. Osobiście uważam, że nie każdemu to pasuje. Sama mam je naturalnie i wyglądam z tym staro ;)


A Wam co się bardziej podoba? ♥ ( ◞・౪・)


Oczywiście pod wpływem coraz większej globalizacji i otwartości style coraz bardziej się mieszają, a twarde różnice zaczynają się zamazywać. 

środa, 31 sierpnia 2016

Japońskie laleczki na pogodę - Teru-teru-bōzu






Moje laleczki 
Każdy, kto choć trochę interesuje się japońską kulturą i jej tradycjami, wie lub chociaż słyszał o laleczkach teru-teru-bōzu, czyli o duszkach z białego papieru lub tkaniny.

Jak wiemy Japonia słynie ze swoich 8mln bogów. Czasem mówi się, że każda ulica w Japonii ma swojego boga lub ducha. Kiedy religia Shintō wymieszała się z buddyzmem powstało jeszcze więcej tradycji, stąd nasi dzisiejsi bohaterowie.

Nasze duszki miały być amuletami, które zapobiegają deszczowym dniom, dlatego przed zbiorami ryżu z pól, rolnicy wieszali je na łańcuchach przed swoim domem. Aktualnie robi je się przed piknikami i innymi wydarzeniami na świeżym powietrzu, aby prosić o ładną pogodę.

Teru to japoński czasownik oznaczający świecić, zaś bōzu to buddyjski mnich (w slangu też jako łysy).

Jeśli jednak dokucza nam susza wieszamy duszki do góry nogami jako symbol modlitwy o deszcz.

Laleczki są wciąż bardzo popularne w Japonii, dlatego można je zobaczyć również w anime: np. w K-ON robiono jej przed koncertem grupy.

Kiedy robi się laleczki, często recytuje się lub śpiewa wierszyk o nich:


Teru-teru-bōzu, teru-bōzu
Ashita tenki ni shite okure
Itsuka no yume no sora no yō ni
Haretara kin no suzu ageyo

Teru-teru-bōzu, teru-bōzu
Ashita tenki ni shite okure
Watashi no negai wo kiita nara
Amai osake wo tanto nomasho

Teru-teru bōzu, teru-bōzu
Ashita tenki ni shite okure
Moshi mo kumotte naitetara
Sonata no kubi wo chon to kiru zo

Teru-teru-bozu, teru bozu
Daj nam jutro słoneczny dzień
Tak jak wymarzone czasem niebo
Jeśli będzie słońce dam ci złoty dzwonek

Teru-teru-bozu, teru bozu
Daj nam jutro słoneczny dzień
Jeśli spełnisz me życzenie
Będziemy pić dużo wina ryżowego

Teru-teru-bozu, teru bozu
Daj nam jutro słoneczny dzień
Ale jeśli będą chmury i będziesz płakać
Wtedy ukręcę tobie twoją głowę.







niedziela, 7 sierpnia 2016

Lang-8.com

Od kilku dni uczę się angielskiego samodzielnie. Zdecydowałam, ze szkoła nigdy nie da mi wystarczająco wiedzy, aby chociaż zdać maturę z angielskiego, czy po prostu porozumiewać się z obcokrajowcami. Zaczęłam, więc szukać jak samemu się uczyć. Chciałam, aby ktoś mnie mógł poprawić, gdy robię błędy. Natrafiłam się wtedy na Lang-8.

Na czym to polega?
Prowadzisz swój dzienniczek. Pisząc posty z tekstem lub pytając o pomoc w poprawnej pisowni. Ludzie z różnych krajów - zazwyczaj są to osoby posługujące się tym językiem jako ojczystym, ale nie tylko. Poprawiają oni twoje błędy w pracy i podpowiadają. 
Oczywiście im więcej Ty pomagasz innym, tym więcej osób pomaga Tobie! Jest to wspólna wzajemna pomoc w nauce. 

Jak szybko dostaję pomoc?
Osobiście jak do tej pory, odpowiedz dostawałam od 5min. do max. 60min. Chociaż w mniej popularnych językach może to nieco się przedłużyć. Jednak według mnie warto poczekać i otrzymać opinię od rodowitego np. anglika. Szczególnie, że często tłumaczą Twoje błędy. 

Czy warto?
Na pewno tak! Jak wiemy tłumacze internetowe nie zawsze przetłumaczą coś w dobrym kontekście. Żaden słownik nie zastąpi żywego człowieka, który uczy się języka od dziecka lub też od kilku lat. 
Dodatkowym plusem jest możliwość poznania nowych ludzi. Oczywiście to dobra okazja do poznania nativ speekera, który może akurat uczy się polskiego lub innego języka, którego ty też się uczysz. Tworzy się wtedy miła więź współpracy. Czasem zwykłe pogadanki uczą jak i tworzą więzi. 
Osobiście jeszcze nikogo nie poznałam, chociaż moi znajomi już tak, ale może dlatego, ze lepiej mówią w danym języku i łatwiej im utrzymać rozmowę. 
Lang-8 może też dobrze sprawdzić się podczas roku szkolnego, gdzie ktoś pomoże ci sprawdzić poprawność twojej pracy i może nawet uchronić przed jedynką, to trochę niesprawiedliwe, ale pomińmy to ;)


.

DALEJ.

Coś to blogowanie mi nie wychodzi...

DAWKA SAMOKRYTYCYZMU:

Hej! Witam Cię na stronie z moimi wypocinami!

Dziś surowo podsumuję moje lenistwo i pseudo-perfekcjonizm.

Tak więc:
Zawsze starałam się, żeby wszystko co stworzę było jak najlepsze. Zatracając w tym swoją cząstkę siebie. Przecież prowadziłam to wszystko bez pasji i siebie. Pomijając, ze tego praktycznie nie prowadziłam, bo jak kilka postów można tak nazwać? 
Postanowiłam, że nie będę się już wzorować na super blogach innych, bo w tym nie ma mnie i mojej pasji. Może i lepiej. Dlaczego chcę tworzyć takiego samego bloga jak inni? Jestem osobą, która zupełnie żyje na innych celach. 
Weźmy pod lupę samą mnie. Jestem osobą, która jest nieśmiała, nie ma przyjaciółek, ani koleżanek, które mogły by mi zrobić nawet zdjęcia tych cholernych fashion wybiegów. Taka jest prawda. Nie umiem robić tutoriali. Zazwyczaj robię coś raz i koniec. Na drugą rzecz nie mam materiałów. 
Więc co dalej z tym całym blogiem i "manią" blogowania? Cóż może i nie jestem stworzona do systematycznej pracy, czy też nie czytam zbyt wielu książek, nadal nie uzbierałam na lustrzankę, a moja figura nie jest okrągła, by chwalić się jak pięknie chudnę, co najwyżej jak przytyć jedząc ciastka.  Jednak jakoś sama przyjemność pisania pozostawia u mnie głupi uśmiech. Będę pisać dalej. Będzie tu chaos i nie ład. Jednak wtedy będę sobą! Tak! 
Cieszę się ponoć lekkim piórem, co może być tu pomocne. Mam zamiar pisać recenzje, bo mam oko do wyłapywania głębi piękna. Krytykować wiele zachowań ludzkich. Pomagać jeśli będę potrafiła oraz pisać o swoich pasjach, jeśli będzie coś ciekawego. Jestem też osobą z głupią fobią społeczną i ślamazarna w kontaktach międzyludzkich. Dlaczego nie pisać o mojej nieudaczności w  życiu samej siebie? Może ktoś wtedy wytknie mi błędy i pomoże, a nawet spotkam jakiś ludzi z którymi się zaprzyjaźnię? - takie marzenia. 


poniedziałek, 16 maja 2016

ZDJĘCIA: Usuwanie białych ramek i cieni










Mimo wielu poradników, wiele osób nadal nie wie, ze można usunąć ramki i cienie ze swoich zdjęć na Bloggerze.
Jest to naprawdę bardzo łatwa operacja i nie zajmuje dużo czasu.

 Nasz obrazek otacza biała ramka i delikatny cień. Jednak, gdy chcemy się jej pozbyć wystarczy wkleić kod CSS.










KROK 1:

KROK 2:

Po wejściu w edycję szablonu wyskoczy nam okienko. Wchodzimy w "Zaawansowane", a na samym dole znajdziemy "Dodaj arkusz CSS:


KROK 3:

Kopiujemy poniższy kod:

.post-body img, .post-body .tr-caption-container, .Profile img, .Image img,.BlogList .item-thumbnail img {  padding: none !important;  border: none !important;  background: none !important;  -moz-box-shadow: 0px 0px 0px transparent !important;  -webkit-box-shadow: 0px 0px 0px transparent !important;  box-shadow: 0px 0px 0px transparent !important;} 
i wklejamy:





GOTOWE!

niedziela, 15 maja 2016

Boku no Hero Academia!


Pamiętasz jeszcze czasy starych kreskówek o superbohaterach? Tęsknisz za nimi? Obejrzyj Boku no Hero Academia!

Pewnego dnia na świat przyszło świecące dziecko, od tamtej pory na świecie ludzie zaczynali dostawać nadzwyczajne moce, które później określili mianem indywidualności. Izuku Midoriya od dziecka marzył stać się w przyszłości super bohaterem tak jak jego idol, Symbol Pokoju All Might. Niestety okazuje się, ze spośród wszystkich jego rówieśników tylko on nie posiada żadnej indywidualności. Mimo wstrząsającej wiadomości, chłopiec nie poddaje się i dalej dąży do zostania tym, kim chce. Postanawia nawet zdawać na bohaterstwo. Oczywiście wszyscy wyśmiewają jego zapał i marzenia, a w szczególności jego przyjaciel z dzieciństwa Katsuki, który pragnie być lepszym bohaterem od All Mighta. Pewnego dnia Izuku atakuje złoczyńca, a ratuje go nikt inny niż jego największy idol! Midoriya wpada w oko All Mighta przez swój zapał i ten podejmuje się jego treningu. Jaki jest powód i jak potoczą się losy Izuku musicie sami zobaczyć!

Jaki jest głębszy sens? - Tak, zawsze go znajdę. ☺
Seria pokazuje kim jest bohater i jak samemu nim być. Nie musimy poświęcać za kogoś swojego życia, czy mieć jakieś moce. Równie dobrze możesz kogoś uratować przed złym wyborem. Bohater to bezinteresowny człowiek. Możesz go nienawidzić, a on i tak ci pomoże, gdy będziesz tego potrzebować.
W anime bohaterstwo jest zawodem, za które można zdobyć wiele pieniędzy, co oburza niektórych i uważa to za haniebne. Nie uważają ich za bohaterów.



Cóż, ponieważ seria anime dopiero wychodzi pozwoliłam sobie zerknąć na mangę, skąd wnioskuję, ze powstaną kolejne sezony i nie szybko pożegnamy się z naszymi bohaterami.

Fabuła jest bardzo ciekawa, choć nie może odpowiadać każdemu. Jest sporo walk, które dokładnie są analizowane. Tak jak w Shokugeki no Soma opisywane są potrawy oraz są zawarte wszelkie "dlaczego tak a nie inaczej", tak i tu możemy się na to napotkać. Szczególnie, ze nasz Midoriya to psycho-fan bohaterów, który dodatkowo jest straszną gadułą.


Dimension W - Nasza przyszłość?







Nicola Tesla i jego projekty 
Mimo, że anime dawno oglądałam to chciałabym się wypowiedzieć na jego temat.
Otóż przeglądając internet w poszukiwaniu czegoś ciekawego znalazłam kilka faktów na których opiera się Dimension W.

Nieskończona energia - brzmi jak bajka? Może kojarzy ci się z daleką przyszłością? Nic bardziej mylnego!

Wieża Tesli w anime 
Już w XIX w. Nicola Tesla opracował „bezprzewodowe oświetlenie” i inne cuda związane z prądami wysokiej częstotliwości. Oczywiście wszystko wygląda tak jak w elektronice:
Mimo, że Blu-ray był już dawno przed wprowadzeniem DVD, to rynek musiał iść swoim tempem i zbierać pieniądze. Smutne, bo pewnie już mamy latające samochody anty-grawitacyjne, ale musimy przejść przez wszystkie etapy
i poczekać, aż wyjmą "tajne akta" za 50 lat i okrzykną wielki przełom i wynalazek, który czekał na swój debiut już wiele lat.Gdyby nie łapska pełne pieniędzy tych na górze, może już dziś nie musiał byś marudzić "kurcze, znowu mój telefon się rozładował!".

Właśnie o tym jest Dimension W. Przedstawia naszą przyszłość, gdyby taka energia weszła dziś w życie. Może za kilka lat to właśnie będzie naszą przyszłością? W serii poznajemy wielu zwolenników nieskończonej energii, ale też wiele przeciwników. Oczywiście w anime jest wiele rzeczy nadnaturalnych, aby je ubogacić, ale przekaz jest wciąż ten sam.


Fabuła:
Kyouma Mabuchi to główny bohater Dimension W. Na co dzień zajmuje się konfiskatą nielegalnie zbudowanych cewek, które mogą zagrażać życiu, gdyż potrafią być niestabilne. Jego towarzyszką zostaje robotka o imieniu Mira. To wokół niej toczy się cześć historii i odwieczny problem z jakim borykają się ludzie, czy roboty mogą zdobyć kiedyś uczucia? Nasz bohater jednak ma ciekawą przeszłość, o której
z biegiem akcji poznajemy, a wszystko zaczyna układać się w całość.

Co kryje się za nieskończoną energią Tesli? Ile ludzkość jest w stanie poświęcić w imię nauki?




Przeprosiny za nieobecność~

Tak to już jest, gdy mieszkasz na terenach wiejskich. Życie nie jest tu takie łatwe. Piraci drogowi kochający prędkość, wzniecają tumany kurzu i krzywdzą twoje ciało strzelającymi kamieniami spod opon, gdyż kochane władze postanowiły wysypać tu tłuczeń, który rani moje nogi. Zobowiązuje to do noszenia zakrytego obuwia inaczej twoje stopy będą wyglądać na pocięte, jakbyś pracował w niewoli bez butów 
w kopalni. Nie jest to ciekawe w letnie upały. Najbliższy sklep jest 2km dalej i nie zawsze mają to co potrzebujesz. Ciągłe kłopoty w dostawie prądu i wody oraz usterki linii telekomunikacji to norma. Naprawy tego, co uważają za niezbędne do życia idą względnie szybko, ale to co wieśniakom nie jest potrzebne do przeżycia, zostawiają na kilka tygodni. 

Tak właśnie ten ostatni punk jest kluczem rozwiązania zagadki, dlaczego często mnie nie ma. Otóż kochany duet komputer i internet to najczęstszy powód mojej nieobecności na wszelkich portalach. Do tego często przyłącza się ruter, który podczas remontu przeżył lawinę tonowego gruzu i został sklejony taśmą. Nie oszukujmy się, mimo tego, że wszystko da się naprawić taśmą, nie wszystko będzie działać w pełni poprawnie. 
Jedynym ratunkiem pozostaje internet w telefonie, który zawiera "aż" 500MB czystego internetu "LTE", który w oku mgnienia magicznie znika. Bez obaw, przecież mamy szkolny internet, ale aby blogowicze mieli ciekawiej, niech opcja edycji tekstu na smartphonie będzie bardzo skromna, bez możliwości dodawania obrazków i edycji układu tekstu. Tak to już w życiu bywa, ze wszystko idzie pod górkę. 
Wiwat XXI w.! 


Tylko według mnie technologia zamiast się rozwijać, cofa się?

wtorek, 19 kwietnia 2016

Gotowe!

Prezentuję nową odsłonę mojego bloga:

Rozwijane menu:


 Socjal media: 


Opcja wróć do góry:



Pyłek do kursora:


Porównanie starej wersji i nowej:




Stara wersja była strasznie smutna i pusta. Mimo, że menu było sprawne, to było ograniczone do ogółu tematu. Socjal media zajmowały dużo miejsca i wyglądały niezgrabnie. Panowała dysproporcja.







Nowa wersja ma rozwijany pasek menu 
i animowane socjal media. Poruszanie po blogu ułatwia też przycisk "wróć do góry". Usunięto muzykę w tle.



Co myślicie o aktualnych dodanych zmianach graficznych? :) 

sobota, 16 kwietnia 2016

Zmiany

Uznałam, że układ zakładek i tematyka postów, jest zbyt ograniczona, a ich częstotliwość jest zbyt rzadka, zaś u innych zbyt częsta. Przez co pisanie postów stało się trudne mimo multum tematów. Wprowadzam więc kilka zmian, a to może ciut potrwać, proszę o cierpliwość!

Zmiany będa dotyczyć 

  • ogólnego wyglądu bloga
  • nawigacji
  • układu bloga
  • nagłówka
  • edycji poprzednich postów
  • ugrupowania postów 
  • pojawią się poradniki i tutoriale
  • będzie surowszy podział postów
  • częstotliwość dodawania notek będzie częstsza


Trzymajcie kciuki!




niedziela, 3 kwietnia 2016

Wiosennie


Najgorszym momentem w życiu każdego praktykanta jest powrót do szkoły po miesięcznej przerwie od szkoły i powitanie z zapowiedzią sprawdzianów. Oczywiście zaniedbałam wszystko jak leci. Wszystkie pasje poszły do szuflady 
i bawię się teraz w obliczanie prędkości wybicia fotonu będąc na ekonomii. Myślę jednak, że na pewno mi się to nigdy nie przyda. 
Ponieważ powrót do szkoły wiąże się z bezsennością znowu chodzę jak żywy trup. Nie potrafię zasnąć, mimo, ze postanowiłam wieczorami biegać i zmęczyć się ile się da. Piję ciepłe mleko i nic. 4 rano i dopiero zaczyna mnie nużyć. Okropieństwo!

W tym tygodniu dostałam dwa gadżety z Gudetamą prosto z Japonii! Jest to moja ulubiona postać Sanrio, więc bardzo się cieszę! :D





Na rozpoczęcie wiosny zakupiłam kilka kosmetyków (już jakoś na początku marca), ale oczywiście grzech coś o nich pisać, gdy jeszcze się ich nie przetestowało. 

Zacznę od podkładu z Paese LONG COVER FLUID, chyba najbardziej trafny wybór dla mojej buntowniczej skóry. Mimo, że wygląda jak gips do twarzy (jeszcze ta mała szpacheleczka) to jest bardzo wydajny
i naprawdę nie zostawia grubej płachty na skórze, ponieważ połowa wchłania się w skórę i nawilża ją. Właśnie dlatego przeznaczona jest do cery suchej. Trochę jednak się lepi, co jest lekko nieprzyjemne,
a może to przez dodatkowy krem, który nakładam przed fluidem. Nie jest aż tak drogi (29zł), tym bardziej biorąc pod uwagę jego wydajność i krycie. Mam skórę skłonną do wysuszania i bardzo wrażliwą, nie zauważyłam jednak przy nim żadnych podrażnień, ani tego by zatykał mocno pory jak wiele innych fluidów. 






Tego przeuroczego kotka dostałam w prezencie na Dzień Kobiet od mojej cioci. Błyszczyk daje bardzo delikatny efekt. Jest bardziej jak wazelinka do ust niż błyszczyk. Chociaz nie powiem bardzo długo trzyma sięna ustach i może dla osób 
z mniej wydatnym naturalnym kolorem na ustach będzie bardziej widoczny. Osobiscie posiadam naturalnie różowiutkie usta (tak jak odcień po srodku), więc błyszczyk się zlewa.
Jednak nie ma co - opakowanie jest przeurocze!


Od dłuższego czasu używam do mycia twarzy - niemal codziennie - Owocowej pianki z pilingiem od Organique. Zapach jest naprawdę zniewalający! Raz pianka dostała mi się do ust i myślałam, ze ją zjem, ale tego nie róbcie! Pianka zawiera peeling cukrowy i jest bardzo delikatna 
i łatwo się  zmywa. Nie zostawia twarzy suchej, ponieważ zawiera glicerynę roślinną, która delikatnie nawilża.





Miałam dostać Tomatox od Tony Moly, jednak co do jego oryginalności mam straszne podejrzenia. Pytałam na grupach, ale sami nie wiedzieli. Prawdopodobnie to jednak podróbka i boję się nakładać do na twarz. Zamawiałam z RiniShop. Nie jestem jednak pewna co zawiera kosmetyk. Nałożyłam go tylko 2 razy. Jednak delikatnie mnie szczypał w twarz i zachodziła jakaś dziwna reakcja między moimi porami a kosmetykiem.







Do pomidorka dodana była też próbka
IT'S SKIN Power 10 Formula PO Effector with houttuynia cordata extract, czyli krem wodny do twarzy i w sumie bardzo mi się spodobał, jednak na moją kieszeń jest zbyt drogi.
Zakupiłam też kompres pod oczy i maskę nawilżającą, dostałam też kilka próbek jednak by tak naprawdę je ocenić trzeba było by to stosować o wiele więcej niż 2 razy.